sobota, 1 lipca 2017

Zostańmy przyjaciółmi cz.6

Hej! Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda to zapraszam was na next :) Dajcie znać jak wam się podoba :)

6.

 - Przepraszam, masz rację, nie powinienem tak reagować 
- Miło, że zauważyłeś
- Może pójdziemy dzisiaj na lunch?
- Wiesz, nie mam ochoty - odmówiłam. Podniosłam głowę znad papierów i zobaczyłam opatrzoną ranę na głowie Piotra. Ach tak, czyli to z nim James się pobił.
- O matko, ty też ?
- O co Ci chodzi?
- Mi? O co mi chodzi?  No naprawdę o co mi może chodzić? 
- No właśnie nie rozumiem, wytłumacz mi to.
- O nic. Wyjdź
- Ale..
- Wyjdź, mam dużo pracy.

Posłusznie wyszedł. Naprawdę nie chciałam się z nim kłócić, ale mnie irytował.

***

- Chodziło Ci o tę ranę?
- Mhm..
- Taka mała spina
- Z moim narzeczonym?
- No niestety
- O co Ci chodzi, co? Odkąd pamiętam, go nie akceptujesz. Ciągle się go czepiasz
- Może zapytasz o to swojego narzeczonego, hm? - zapytał retorycznie Piotr i odszedł. Wtedy nie wiedziałam, o tym, że James go... A właściwie nie ważne. Wspomnę o tym później. Zaraz po odejściu przyjaciela, Koło szpitala pojawił się James.
- James? 
- Tak, kochanie?
- Dlaczego wy się tak nie lubicie?
- Kto?
- No ty i Piotrek?
- On znowu u Ciebie był?! - Mój przyszły mąż wpadł w szał. Wyglądał tak, jakby chciał mnie zaraz uderzyć
- Rozmawialiśmy, ale o co chodzi?
- Przepraszam- Opanował się- po prostu jestem o Ciebie zazdrosny. Nie lubię jak on Cię przytula i z Tobą rozmawia. - zaczęłam się śmiać
- Żartujesz? Zazdrosny o Piotrka? Jesteśmy przyjaciółmi. Nie musisz się martwić - mówiłam, ciągle się śmiejąc.
- No tak przepraszam. Poczekasz na mnie tutaj? Muszę skoczyć do toalety
- Mhm 
- Hana...- Usłyszałam Piotra. Tak jakby czekał na odejście Jamesa.
- Coś jeszcze?
-Rozstałem się z Julią - odwrócił się i odchodził
-Przykro mi! - krzyknęłam za nim. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

***

- James.. Ostatnio ciągle się kłócimy... Może powinniśmy sobie zrobić przerwę
- Chcesz przerwy?
- Tak, potrzebuję jej. Proszę... Rozstańmy się na jakiś czas. Zobaczymy czy będzie nam siebie brakować. 
- Hana, ja Cię kocham. I ja pocekam.
- Dobrze.

   James zabrał część swoich rzeczy i wyszedł z mieszkania. Nie miałam pojęcia dokąd poszedł. Ale przecież nie była mi ta widza wtedy do niczego potrzebna. Zadzwoniłam do Piotra. 
- Hej, Możemy się spotkać?
- Hej, Hana. No nie bardzo ale możemy pogadać przez telefon. Co się stało? 
- Pokłóciłam się z Jamesem
- Spokojnie, zaraz się pogodzicie. 
- Wyprowadził się 
- Ouu.. Nie martw się kochana..
-A Ty czemu rozstałeś się z Julią?
- Miała innego narzeczonego.. I syna.
- Co? Ach tak.. Słyszałam jak właśnie kiedyś rozmawiała z jakimś dzieckiem jak do niej zadzwoniłam.. Przykro mi.. Na prawdę.. - Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki laptopa. Otworzyłam swoją skrzynkę pocztową. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. " Gartulujemy, została pani przyjęta na szkolenie w Berlinie" 
- Dobra Hana, muszę kończyć.. Pa pa pa
- Czekaj! - rozlaczyl się.. Spróbowałam zadzwonić jeszcze raz, nie odebrał... Pojadę do niego, jak go nie będzie to najwyżej wrócę do siebie. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Pojechałam do domu Piotra. Otworzyła mi kuzynka mojego przyjaciela, wpadała często  do Piotrka, więc bardzo dobrze się znałyśmy. 
- Jest Piotr?- Zadałam Alce pytanie
- Tak... Znaczy jest trochę zajęty, ale zaraz powinien zejść. Wejdziesz? Poczekasz? 
- Tak.
Czekanie na przyjaciela dluzylo mi się niemiłosiernie.. Nagle usłyszałam niejednoznaczne dźwięki z góry.. 

- Czy to..? 
- Ta.. Jakaś dupeczka do niego wpadła.. "Och.. Ach.. Piotr szybciej, Piotr mocniej.. " - Na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze.. Prawie zwymiotowalam.. - Tak wiem okropne.. Ale zaraz skończą.. - zrobiło mi się jeszcze bardziej niedobrze i już teraz to pobiegłam do łazienki.. - luz też tak czasami mam... Mój kuzyn jest przecież nadto obrzydliwy.. 
- Wiesz, pójdę już.. 
- Nie no poczekaj.. Naprawdę zaraz zejdą.. 
- Nie.. Wiesz słabo się poczułam chyba zatrułam się tym chinczykiem.. Nie mów Piotrkowi że byłam, pa.. - wyszłam z domu i wróciłam do siebie... Oczywiście sklamalam Alce.. Niczym się nie zatrułam i slabo też mi nie było.. Po prostu nie chciałam tam siedzieć.. Było mi przykro że mój pezyjaciel miał tak bogate życie towarzyskie podczas gdy ja siedziałam sama w domu.. Teraz to naprawdę zrobiło mi się słabo i mnie zemdliło.. 

15 minut później

- Dzień dobry
- Dzień dobry - wyszła do mnie kobieta która na pewno nie wyglądała na miłą osobę. - Czego chcesz, chyba nie przyszlas się na mnie pogapić
- Tak, przepraszam.. Od kilku dni mi jest niedobrze.. Ma pani coś na poprawę odporności?
- chwileczkę.. Zawroty głowy? 
- Tak
- Mdłości? 
- Tak
- Wymioty?
- No czasem
- Brak miesiączki? - o cholera... 
- Tak.. - kobieta postawiła na ladzie test ciążowy... 
- Nie.. - pokiwalam głową.. Kobieta zmierzyła mnie wzrokiem
- Dziewica?
- Nie... 
- Jak chcesz to mogę Ci uzyczyc łazienki
- Chcę.. - poszłam do toalety. Cholera nie teraz, tylko nie teraz.. Zrobiłam test.. Wyszłam z łazienki i pokazałam go tej kobiecie.. 
- No kochana.. Przykro mi. Ale nie załamuj się
- Muszę iść- szłam pospiesznym krokiem do drzwi.
- Jestem Anita, jak coś
- Hana! - krzyknęłam i pobiegłam do domu. Wyjęłam laptopa i napisałam wiadomość do mojego przyjaciela " Jesteś? "   " Idę na kolację z Magdą.." Cholera.. Jaką Magdą człowieku potrzebuję Cię! " Jasne, baw się dobrze"



wtorek, 21 lutego 2017

Halo! Czy ktoś tu jeszcze zagląda? :) Jeżeli tak to proszę was bardzo o odpowiedź :D Czy chcecie abym dokończyła tę historię o HaPi ? :) Dajcie znać, koniecznie :)

poniedziałek, 4 lipca 2016

Zostańmy przyjaciółmi cz.5

Witam. Przepraszam za moją długą nieobecność :) zapraszam do czytania :)


-Hana! Zaczekaj! - przybiegł do mnie James
- Co ty tu robisz? - Zapytałam zdziwiona. Miałam dzień bez dyżuru, więc udałam się do centrum handlowego. 
- Wziąłem dzisiaj dzień wolny w pracy. Może po zakupach pójdziemy coś zjeść. 
- Jasne, czemu nie? 

James w przeciwieństwie do Piotrka nienawidził zakupów, ale tamtego dnia zgadzał się na odwiedziny każdego po kolei sklepu. Kiedy już kupiłam tyle, ile potrzebowałam ( no może troszkę więcej niż potrzebowałam ) , poszliśmy do kawiarni. Zamówiłam kawę i spory deser lodowy. James zamówił to samo. Przeprosił mnie i odszedł na chwilę od stolika. Niedługo potem przyszedł prawie równo z kelnerem, który podał  nam zamówienie i odszedł. Wzięłam porcję bitej śmietany. James uważnie mi się przyglądał 

-Coś się stało?- zapytałam 
- Nie- zamienił nasze desery miejscami- ten jest twój 
- Ale one są takie same
- Nie są, zaufaj mi

Wzięłam porcję śmietany z drugiego deseru. Poczułam coś w buzi. Coś okrągłego. Tak był to pierścionek zaręczynowy. Powiem wam, że prawie się nim udusiłam, niestety James tego nie przemyślał. Ale zgodziłam się. Zostanę jego żoną. 

Następnego dnia wieczorem mieliśmy spotkanie. Podsumowanie jednej ze szpitalnych akcji. Pojawił się na nim prawie cały personel. James niestety nie mógł ze mną przyjść, miał jakiś ważny reportaż. Siedziałam sama na jednym z krzeseł. Podszedł do mnie Piotr z Julią. 
-Julia pozwolisz, że zatanczę z Haną?-zapytał o to szeptem, ale i tak usłyszałam. Julia tylko kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Tanczyłam z Piotrkiem. Leciała jakaś wolna piosenka. Objął mnie.

- Jak się bawisz?
- Masakra. Najchętniej wróciłabym do domu. Jakby James był...
- James i James, ale go nie ma-przerwał mi Piotrek 
- Co to ma znaczyć? - nagle stanął obok nas mój ukochany- Czemu ty przytulasz moją...
- dziewczynę- Dokonczyłam szybko zdanie i usmiechnęłam się do Jamesa. Piotrek dziwnie na mnie spojrzał. 
- A to jest moja narzeczona-Julia. Poznajcie się- powiedział mój przyjaciel, gdy ta pojawiła się obok

- Uwaga znaleziono pierścionek. Wszystkie panie proszę o sprawdzenie swoich palców. Jeśli czegoś na nim brakuje proszę zgłosić się do mnie - powiedział jeden z właścicieli lokalu, kiedy skończyła się piosenka. 
- Kochanie, ja polecę do łazienki - powiedział do mnie James.
-Idę po coś do picia. Coś wam przynieść? - zapytała Julia
- Ja poproszę Mojito, a tobie Hana?
- Nie, dziękuję. Kieruję. 
- No tak. 

-Przypominam o znalezionym pierścionku - znowu odezwał się mężczyzna.Spojrzałam na swój palec. No tak. Mój pierścionek był trochę za duży i spadł. Przeprosiłam Piotra i podeszłam do mężczyzny.
- Przepraszam, to chyba mój 
- Tak, tak. Opisz, jak wygląda.
- My jesteśmy na "ty"? 
- A no tak przepraszam. Hubert jestem.
- To świetnie. Srebrny z małą perełką na środku i dwoma kryształkami
- Zgadza się. A co za niego będę miał? 
- Nie rozumiem
- Dasz mi swój numer? 
- Okey. - zgodziłam się, bo nawet miło  mi się rozmawiało. Hubert był przezabawny. Podałam mu swój numer telefonu
- A umówimy się na kawę ? - zapytał. Usmiechnęłam się
- To pierścionek zaręczynowy
- Aha. No tak. Jak mogłem pomyśleć, że taka piękna kobieta jest sama. Podał mi pierścionek
- Hana, stało się coś? - stanął koło mnie Piotr. 
-Długo tu stoisz? 
- Odpowiesz mi? 
- Nie, nic się nie stało
- Już jej nie zagaduje. - Piotr poważnie spojrzał na Huberta - Widzę, że pan jest zazdrosny o narzeczoną. Spokojnie nie ma powodu. - usmiechnęłam się do Huberta. Złapałam Piotra za rękę i pociągnęłam za sobą na zewnątrz. Po drodze tylko powiedziałam do Jamesa, że zaraz wrócę.

- Zaręczyłaś się?
- Jak widzisz
- No to gratuluję
- O co ci chodzi? 
- I co? Będziecie żyli długo i szczęśliwie?
- Ja się cieszę z twoich zaręczyn, a tobie o co chodzi? 
- O nic. Zupełnie - Wszedł do środka, a ja zostałam sama na zewnątrz. Usiadłam na ławce. Spojrzałam na swoją rękę.
-Co się stało?
- O matko! James, przestraszyłeś mnie- spojrzałam na narzeczonego 
- Sorry. Idziemy do domu?
-Tak. To bardzo dobry pomysł 

Poszliśmy do samochodu. Usiadłam za kierownicą.
- Jak tu przyjechałeś? - spojrzałam na niego- O matko. Co Ci się stało?- miał rozciętą brew i wargę. Na policzku miał zaschnientą krew. 
- Nic
- Biłeś się? 
- Nie, jedziemy? 
- Tak

Pojechaliśmy do domu. Zastanawiałam się dlaczego i z kim James wdał się w bójkę.

poniedziałek, 30 maja 2016

Zostańmy przyjaciółmi cz.4

Wielki powrót Piotra KLIKNIJ Wszystkich fanów Piotra, zapraszam do przeczytania artykułu. A was zapraszam na next  Wiem, że obiecałam wczoraj, ale się nie wyrobiłam. Życzę miłej lekturki :)

4. 

- Skarbie, widziałeś moją torebkę?- zapytałam Jamesa. Chyba zapomniałam wspomnieć, że James się do mnie wprowadził.
- Którą? - podszedł do mnie i czule pocałował. 
- Tą co wczoraj nosiłam. Mam tam wszystkie dokumenty.
- Nie widziałem
- Może zostawiłam u Piotra
- Byłaś u Piotra? - James nie lubił kiedy chodziłam do mojego przyjaciela. Był zazdrosny, dlatego nie wspominałam mu o wczorajszym spotkaniu. - Po co?
- Porozmawiać. Oj nie bądź taki zazdrosny - objęłam go. - Muszę do niego zadzwonić.
- Ja już idę do pracy. Do zobaczenia
-Do zobaczenia - pożegnałam się. Wybrałam numer do Piotra i zadzwoniłam.
-Halo
- Hej, Piotrek. Nie widzisz gdzieś u siebie w domu mojej torebki?
- Niestety jestem już w szpitalu.
- A no tak. Przepraszam
- Ale zadzwoń do Julii, może rzeczywiście została u nas. Zaraz wyślę ci numer SMS-em 
- Dziękuję. - zakończyłam rozmowę. Za chwilę przyszedł SMS z numerem. Zadzwoniłam.
-Halo?- usłyszałam w słuchawce 
- Cześć Julia. Tu Hana
- Cześć Hana. Stało się coś?
- Dzwonię, żeby zapytać, czy nie została może u was moja torebka. 
- A jak ona wyglądała?
- Spora, czarna ze złotym suwakiem.
- Szkrabie, uważaj - usłyszałam. 
- Mówiłaś coś? 
- Nie, nie do Ciebie. Tak jest ta torebka.
- To świetnie. Już się bałam, że ją zgubiłam. Mogę po nią wpaść ?
- Tak, tak. Zadzwoń to Ci wyniosę przed dom
- Może wejdę sama ?
-Nie, nie trzeba. Wyniosę Ci.
-Jak chcesz 

Pojechałam do domu Piotrka i odebrałam to, co zostawiłam poprzedniego dnia. Następnie udałam się do szpitala.

Wyszłam z auta i udałam się w stronę szpitala. Zobaczyłam wychodzącego Jamesa. Podeszłam do niego. Byłam zdziwiona. Co on tam robił? 
- Hej kochanie. Co tu robisz ?
-Szukałem Ciebie - odpowiedział, ale wydawało mi się, że nie mówił prawdy. Kilka godzin później  dowiedziałam się, że miałam rację.
- Coś ważnego? - Zapytałam. Spojrzał za siebie. Podążyłam za jego wzrokiem. Patrzył na grupę lekarzy. Wśród nich był Piotr i Adam.
- Bardzo - uśmiechnął się. Jaki on jest kochany - pomyślałam - Na kolację dzisiaj idziemy, okey? 
- No jasne, czemu nie
- To świetnie. To do zobaczenia skarbie, muszę już iść - pocałował mnie na pożegnanie i odszedł 
- Pa - powiedziałam, ale James już mnie nie usłyszał. Wchodząc do szpitala, wpadłam na Piotrka. 
-Hej i jak znalazłaś tą torebkę?
- Tak, była u was. 
- Wczoraj tak szybko uciekłaś 
- Tak, przepraszam. Źle się czułam. Ale możemy to odrobić. Idziemy na kolację z Jamesem, może wpadniecie? - pomyślałam, że nie mogę mieć żalu do mojego przyjaciela, że ten układa sobie życie. Mimo to nie miałam ochoty na spotkanie z Julią. 
- Nie, może innym razem 
-  Jak chcesz. Muszę lecieć.
- Do zobaczenia 
-  Pa - miałam zamiar iść w stronę lekarskiego, ale zatrzymał mnie Piotr. Złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Albo , wiesz co, przyjdę 
- No to czekamy.

Powiedział "przyjdę" więc miałam odrobinę nadziei, że pojawi się sam. Miałam na chirurgi pacjentkę do  konsultacji. Poszłam. Była to pacjentka Piotrka. 

- Hej - usmiechnęłam się do przyjaciela -  co mamy ?
- Pacjentka, siedemdziesiąt pięć lat. Spadła ze schodów. I twierdzi, że jest w ciąży. Nie chce zrobić RTG bez obecności ginekologa.
- Aha, to jest ta pacjentka do konsultacji? - zdziwiłam się, ale weszłam za Piotrkiem do sali.
- Jeszcze jest inna. Niedawno miała operację -  w trakcie mówienia Piotr przesadził pacjentkę na wózek i prowadząc ją, wyszedł z sali. A ja za nim - Miała guza na jednym jajniku. Teraz zaszła w ciążę. Zrobisz jej USG? 
- Zrobię. A w jakim wieku ?
- No młodziutka. Ma czarne włosy. Szczupła - Piotr zaczął się droczyć. uśmiechnęłam się.
- No fajnie, fajnie. Nie wiem, czy nie powinnam być zazdrosna. 
- O mnie
- Nie, o pacjentkę 
- Bardzo śmieszne - zaśmiał się-"Dojechaliśmy" do  pracowni. Było wolne, więc weszliśmy do środka.
- Piękna z was para. - odezwała się kobieta - Paweł uśmiechnął się - widać, że się kochacie
- Lepiej niech pani tak nie mówi - wtrącił się Paweł 
- A dlaczego?
- Bo to są najlepsi przyjaciele. 
- Chłopcze, żyje już ponad siedemdziesiąt lat. Nie wierzę w takie rzeczy 
- Możemy zacząć badanie? - Zapytałam 
- Jasne,pani doktor.

Pacjentka była zdrowa. Żadnych uszkodzeń. To dziwne jak na jej wiek. Upadek nie był groźny, ale została na kilka dni na obserwacji. Druga pacjentka miała dwadzieścia trzy lata. Jej dziecko było zdrowe. Wróciłam do domu wcześniej niż James. Po drodze zrobiłam zakupy. Postanowiłam, że zjemy w domu. Jakie było zdziwienie mojego partnera, kiedy wszedł do mieszkania. 

- Co robisz, kochanie?-zapytał
- Kolację 
- Aha, ale... Spodziewamy się kogoś? - Spojrzał na stół, na którym były cztery talerze
- Piotr przyjdzie z...
-Piotr?! - Przerwał, był zdenerwowany
- Tak, Piotr z Julią
- No tak, a kim jest Julia ? 
- Narzeczoną Piotra
- To dobrze - odszedł. Nie wiedziałam dlaczego dobrze. Dlatego, że Piotr przyjdzie, czy dlatego, że ma narzeczoną. 

Piotrek przyszedł sam, więc James nie był zadowolony. Siedzieliśmy na balkonie. Weszłam na chwilkę do środka, a wracając usłyszałam, że panowie rozmawiają. Stanęłam za drzwiami do wyjścia, tak aby mnie nie zauważyli. 

- Miałeś się od niej odczepić. Bo inaczej...
-Bo inaczej co? 
- Bo inaczej...

Nie chciałam już tego słuchać. Weszłam na balkon 

- Potańczymy? - zaproponowałam 
- Nie, ja już wychodzę - Piotr poszedł.
- Co mu powiedziałeś?
- Nic. Przypomniało mu się coś
- Poczekaj na mnie- Powiedziałam i wybiegłam z mieszkania i dogoniłam Piotra

- Zaczekaj !
-Hana? Coś się stało ?
- Dlaczego już idziesz?
- Muszę już wracacw. 
-Szkoda.
-Miałem Ci dzisiaj w szpitalu powiedzieć, ale zapomniałem. W Berlinie jest szkolenie z laparoskopii. Kwalifikuje się tylko pięć osób z całej Polski.
- No to nie ma szans 
- Zarejestruj się  na stronie. Wyślę ci ją SMS-em. Zawsze można spróbować. 
- Można -usmiechnęłam się - Lecę do domu, bo zmarzłam 
-To do jutra 
-Do jutra 

Weszłam do domu i zarejestrowałam się na podanej stronie. Podałam wszystkie dane. I tak nie liczyłam na zakwalifikowane. 


Zapraszam do polubienia stronki na facebooku >Tutaj<

poniedziałek, 9 maja 2016

Zostańmy przyjaciółmi cz.3

No hej :) Przepraszam next miał być dużo wcześniej, ale mój bardzo mądry młodszy brat ( 4 lata ) oblał mi mój telefon wodą i ten przestał działać. Musiałam więc kupić nowy, a tę część napisać od nowa. Przepraszam was :) Mam nadzieję , że się na mnie nie obraziliście :* Życzę miłej lekturki :)


3.

Kiedy następnego dnia udałam się do pracy i weszłam do lekarskiego, zobaczyłam leżący na stole swój telefon. No tak, musiałam go zapomnieć poprzedniego dnia. Spojrzałam na wyświetlacz - pięć nieodebranych połączeń i trzy wiadomości od Jamesa
" Masz wolny wieczór?" " nie odbierasz i nie odpisujesz, martwię się" " proszę zadzwoń jak tylko przeczytasz, martwię się" Wybrałam więc jego numer  i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Odebrał prawie od razu
- Przepraszam, James. Zapomniałam wczoraj zabrać telefonu
- Martwiłem się  - usłyszałam w odpowiedzi
- To Cię uspokajam - w tym momencie wszedł Piotrek - przepraszam, ale muszę wracać do pracy.
- Dobrze, tylko powiedz mi, co robisz wieczorem?
- Dzisiaj nic
- A wyjdziemy na kolację? - zaproponował
- Czemu nie, o siódmej? - Zapytałam
- O siódmej. To nie przeszkadzam.
 - Pa - rozłączyłam się - Hej - zwróciłam się do przyjaciela
- Cześć, rozmawiałaś z Jamesem?
-Tak
- Aha...  - powiedział i wyszedł.

Przez resztę dnia  Piotr mnie unikał. Znaczy... Tak mi się wydawało. Po pracy wyszykowałam się na kolację i wyszłam przed blok. Tam czekał na mnie James. Spędziłam ten wieczór bardzo miło.

Zaczęliśmy się spotykać coraz częściej, aż w końcu przyszedł czas, że widzieliśmy się codziennie. Zostaliśmy oficjalnie parą. Z Piotrem nasze relacje ograniczyły się tylko do " Cześć" , kiedy mijaliśmy się na korytarzach. Moje uczucie do Jamesa wróciło, kochałam go, ale brakowało mi rozmów z Piotrem, naszych wyjść na piwo, brakowało mi naszych wspólnych pacjentów. Brakowało mi wszystkiego co było nasze wspólne . Postanowiłam porozmawiać poważnie z moim przyjacielem. Poszłam do jego gabinetu.

-Hej, Piotrek
-Cześć
- Chciałam Cię poinformować, że nie rozmawiałeś ze mną już  cztery miesiące i osiemnascie dni
- Naprawdę, aż tyle?  - uśmiechnął się. Czyli jednak mnie nie unikał. Po prostu ani ja, ani on nie mieliśmy nigdy czasu pogadać
- Mhm... No i ja kończę dzisiaj o piętnastej
- I ja też
- No właśnie i pomyślałam, że ostanio sporo się u mnie wydarzyło i chciałam Ci to wszystko opowiedzieć. Tak jak kiedyś wszystko sobie opowiadaliśmy. Tak jak przyjaciele
-Jak przyjaciele... - powtórzył - Jasne, czemu nie. Ja też mam dużo do opowiedzenia.
- To świetnie. Już się nie mogę doczekać.

Po tej rozmowie odliczałam każdą minutę do naszego wyjścia. Aż w końcu wybiła trzecia po południu. Wyszłam radosna przed szpital , gdzie czekał na mnie Piotr. Zaprowadził mnie do swojego auta ( ja do pracy tego dnia pojechałam taksówką)  i  pojechaliśmy.... Na basen. Serio, pojechaliśmy na basen. Byliśmy tam chyba z dwie godziny. Potem pojechaliśmy do centrum handlowego. Może to trochę dziwne, ale Piotrek uwielbia chodzić po sklepach tak  jak lubi to  każda kobieta, więc zrobił nie tylko mi, ale też i sobie przyjemność. Na koniec pojechaliśmy na kolację do jego domu. Weszłam wolno do domu i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Do stołu nakrywała jakaś młoda kobieta. Kiedy nas zobaczyła, a Piotr nas sobie przedstawił.
- Hana moja koleżanka - powiedział. No tak, już nie przyjaciółka...- Julia moja narzeczona -  "Co?" pomyślałam. Przez chwilę stałam i zastanawiałam się czy na pewno dobrze usłyszałam, ale kiedy ta kobieta wyciągnęła do mnie rękę, zobaczyłam pierścionek.
- Miło mi - skłamałam i niechętnie usiadłam do stołu. Dziwnie się czułam w takim towarzystwie. Nie mogłam pojąć, dlaczego Piotrek nie powiedział mi o Julii, wtedy kiedy ja mu opowiadałam o Jamesie. Spędził ze mną  cztery godziny. A.. Zapomniałam wam powiedzieć jak ona wygląda. Otóż  : ma czarne włosy, jest mniej więcej mojego wrostu i jest naprawdę śliczną kobietą. No to wróćmy do kolacji. Piotrek otworzył wino i zaczął wlewać, ale wlał tylko mi i sobie. Pomyślałam, że może zapomniał o kieliszku narzeczonej
- Jeszcze zapomniałeś chyba o Julii - odezwałam się
- Nie, ja nie piję - odpowiedziała kobieta od razu. W mojej głowie pojawiły się już czarne scenariusze, że jest w ciąży, że mój przyjaciel w tym czasie co ja spotykałam się Jamesem założył już rodzinę.
- Dlaczego nie pijesz? - Zapytałam - Jeśli można zapytać- dodałam, kiedy zorientowałam się, że to było dość wścibskie.
-  To żadna tajemnica, po prostu muszę brać leki, których nie mogę łączyć z alkoholem

Odetchnęłam w duchu.
"Uff...Jak dobrze" pomyślałam. Zjadłam tę kolację jak najszybciej i pożegnałam się z Julią i Piotrem. Zamówiłam taksówkę i wróciłam do domu. Nie wiem dlaczego, ale czułam dziwną nienawiść do tej kobiety.


poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Zostańmy przyjaciółmi cz.2

Hej, zapraszam was na nową część ;) życzę miłej lektury i pozdrawiam serdecznie :) 


 Następnego dnia udałam się do pracy.   Przy wejściu, na ławce zobaczyłam siedzącego Piotra.
-Czekasz na mnie? - Zapytałam
- Nie - wstał - a właściwie, mam  pacjetkę do konsultacji.
- Mhm.. - spojrzałam na wyniki badań - No przecież ona jest w ciąży.
- No tak, ale ma silny ból brzucha i jest pół roku po zabiegu
- Okey - zaczęliśmy iść przed siebie - Po jakim zabiegu?
- Cesarskie cięcie
- Zaraz i znowu jest w ciąży?
- Tak, w dwudziestym tygodniu, musisz jej zrobić USG, a potem sama zdecydujesz co dalej.
- Dobra, tylko się przebiore. - Usmiechnęłam się i poszłam do lekarskiego. Wzięłam do ręki białe ubranie i wyszłam zza parawanu. Zobaczyłam Piotra
- Przepraszam, zapomniałem Ci powiedzieć, że jestem w osiemnastce
- Już idę, a jeszcze chciałam zapytać, o czym gadaliście wczoraj z Jamesem? -spojrzałam na niego
- O wszystkim
- O mnie też? - Zapytałam
- O tobie akurat nie - odpowiedział. Odetchnęłam z ulgą - wam zawsze się wydaję, że jak gadać to tylko o was - uśmiechnął się
- Bardzo zabawne. Chodź pacjentka czeka - poszłam przodem. Po konsultacji udałam się do swojego gabinetu, po drodze zapukałam do Piotra
- Proszę
- Hej, o której dzisiaj kończysz?
- O 15
- Pójdziemy gdzieś na obiad
- Nie Hana, dzisiaj nie mogę
- Nie możesz? Dlaczego? - naprawdę byłam zdziwiona, Potrek nigdy mi nie odmawiał.
- Idę do klubu
-Sam?
- A co ty taka ciekawa? Z Magdą idę, potańczyć. - odpowiedział
- Z Magdą? Tą Magdą? Nie mówiłeś, że do siebie wróciliście.
- Bo jeszcze nie wróciliśmy - uśmiechnął się - a ty nie wychodzisz gdzieś z Jamesem?
- Nie, chyba nie. Przepraszam, muszę iść do pacjentek.
- Jutro chętnie zjem z tobą obiad.
- Okey, zobaczymy.
- Do zobaczenia
- Do zobaczenia - Pożegnałam się i poszłam do swojego gabinetu. Uwielbiałam swoją pracę, codziennie spotykać tyle kobiet i tyle z nich w ciąży. Kobiet, które noszą pod sercem nowe życie. Ich radość jest tak wielka, że przekazują ją innym. Tak też było tym razem, do drzwi zapukała młoda kobieta.
-Proszę - krzyknęłam
- Dzień dobry pani Hano
- Dzień dobry, proszę usiąść. - podniosłam głowę - Marta? Co się dzieje?
- Podejrzewam, znaczy tak mi się wydaje, że jestem w ciąży.
- Zaraz sprawdzimy, dlaczego tak podejrzewasz?
- Mam zawroty głowy, na widok kawy mnie mdli, no i spóźnia mi się okres.
- Mhm... A jak długo?
- Nie wiem. Tydzień może półtora.
- Okey, połóż się. Zrobię USG - powiedziałam i Marta to zrobiła. Marta była moją stałą pacjentką. Bardzo dobrze się znałyśmy, czasami wychodziłyśmy na kawę. Była mniej więcej w moim wieku miała ciemne, krótkie włosy, zawsze ubierała się w luźne bluzki.
- Dawno Cię u mnie nie było
- Tak, pół roku, sporo się działo - spojrzała na mnie
- Tak, u mnie też - przesunęłam krzesło
- Stało się coś? - zapytała troskliwie
- James przyjechał
- I co?
- Marta, spotkajmy się po pracy na kawę - zaproponowałam
- A masz wolny wieczór?
- Tak
- Wybierzemy się do tego klubu co ostatnio? - spojrzała w moim kierunku
- Nie jestem pewna, czy ty możesz pić- zażartowałam
- Oby - zaśmiała się.
-Podnieś koszulkę- kobieta uniosla koszulkę, a moim oczom ukazał się lekko zaokrąglony brzuch - Jesteś pewna, że tylko tydzień nie masz okresu?
- Nie, tak naprawdę to nawet nie wiem ile, bo ostatnio tak dużo się działo, że przestałam to kontrolować. Ciągły stres, wyjazdy, przytyłam dwa kilogramy.
- Widzę -  zaczęłam robić badanie. - dwunasty, początek trzynastego tygodnia.
-Żartujesz? - zapytała z niedowierzaniem
- Nie, bliźniaki. Zdrowe, o popatrz tu jest jedno serduszko, a tu drugie
- Jestem w ciąży? Ale ja nie wiedziałam, ja brałam dużo leków.
- Wszystko będzie dobrze - usmiechnęłam się - teraz zaczniesz o siebie dbać, jedz dużo warzyw, wątróbkę, ogólnie dużo żelaza
- Hana, ale na dyskotekę idziemy?
- Na krótko?
- Na krótko
 
***
 Skończyłam pracę i wróciłam do domu. Zaraz przyszła do mnie Marta i udałyśmy się do lokalu. Wysiadłyśmy z taksówki i poszłyśmy w stronę wejścia. Znalazłyśmy się w środku, od razu zauważyłam siedzącego przy barze Piotrka ze szklanką napoju. Okey, siedział to siedział, ale dlaczego sam?
Przeprosiłam Martę i podeszłam do niego
-Cześć - zaczęłam
-Hej
-Magda już poszła ? - Zapytałam i usiadłam obok niego
- Nie
- Jeszcze nie przyszła?- w tym momencie podeszła moja towarzyszka
- Hana, przepraszam Cię, ale przyjechał mój chłopak do Leśnej Góry. No sama rozumiesz, muszę z nim pogadać.
-No tak, jasne leć - pożegnałam się  i spojrzałam na Piotrka. Nawet nie zwrócił uwagi na Martę, ciągle siedział, ze wzrokiem wbitym w jeden punkt.
-Nie przyszła?- zapytałam jeszcze raz
-Nie
- Nie umówiłeś się z nią. - To.było raczej stwierdzenie, nie pytanie.
- Nie
- Dlaczego mnie oszukałeś? Nie mogłeś po prostu powiedzieć, że nie masz ochoty ze mną wychodzić?
- Nie
- Irytujesz mnie. Czy "nie" to jedyne słowo jakie znasz?
- Nie
- Człowieku! - Wrzasnęłam, ale w klubie było dość głośno więc nikt oprócz barmana tego nie usłyszał.
- Nie, nie mogłem! - odkrzyknął, ale potem zciszył ton - miałem ochotę na to wyjście, ale... - Zawahał się - ale myślałem, że wolisz iść z Jamesem.
- Chyba żartujesz.
- Nie żartuję.  Zaprosiłem Magdę do klubu, ale odmówiła, a James chciał spędzić trochę czasu z Tobą...

,,Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz..." ~Nicholas Sparks~

Przepraszam, że taka krótka. Komentarze miło widziane :)

sobota, 26 marca 2016

,,Zostańmy przyjaciółmi" cz.1

Witam, na początku chciałam złożyć wam życzenia. A więc życzę wam zdrowych, pogodnych świąt, aby zmartwychwstały Jezus obdarzył was zdrojem łask, a w lany poniedziałek, abyście nie mieli na sobie nawet jednej suchej nitki :D Teraz życzę miłej lekturki #nutka3321



Hana: Nie wiem od czego zacząć
Terapeuta: Zacznij od początku
Hana: To może się zejść
Terapeuta: Nic nie szkodzi. Myślę, że twoja historia podniesie innych na duchu.
Hana: Okey. Wszystko zaczęło się jak miałam piętnaście lat...


  
   No więc dzień moich piętnastych urodzin. Moja mama poinformowała mnie, że wyjeżdżamy z mojego rodzinnego kraju. Kraju, z którym wiązałam wiele wspomnień, a miałam tam też mojego najlepszego przyjaciela. No dobra wtedy nazywałam go moim chłopakiem. Miał na imię James. Najgorsze co wiązało się z wyjazdem z Izraela to pożegnanie właśnie z nim, z moim chłopakiem. Nadszedł dzień wyjazdu 
- Mamo, musimy jechać? - zapytałam z nadzieją, że może jednak zostaniemy. - A może tata...
- Tata nas zostawił i wyjechał-przerwała mi - znalazł sobie inną.-spojrzała w ziemię tak jakby nie miała ochoty o tym mówić
-No właśnie wyjechał do Polski, a my też musimy tam jechać?- zapytałam, a mama podniosła na mnie wzrok
- Jeśli o to ci chodzi, to na pewno nie spotkamy taty.
- Tak, ale mamo ja wolałabym zostać tutaj z moimi przyjaciółmi z Jamesem i Julie. - Nasz lot już się zbliżał, a mi nadal nie udało się jej przekonać do zostania.
- Skarbie...- spojrzała na mnie- ja mam tam pracę. Może to dziwne, ale w Polsce znalazłam pracę, w szpitalu.
- To chore. - oburzyłam się
- Hana! - krzyknęła na mnie 
- Wiesz co? Żałuję, że nie wyjechałam z tatą! - szybko pożałowałam swoich słów. Nie wiem po co to powiedziałam.
- Doprawdy? - spojrzała na mnie, miała w oczach łzy. Zaczęła iść w stronę odprawy
-Przepraszam! - pobiegłam za nią. - Mamo przepraszam! - prawda była taka, że moja mama miała wtedy 25 lat. Zawsze kochała mojego ojca, a on zwiał jak miałam 8 lat do Polski z jakąś dwudziestolatką z tego kraju.
-Skarbie - przerwała - rozumiem cię, ale wiesz, ty go nie znałaś. 
- Mamo, przepraszam 
- Nic się nie stało. Chodź bo nam odleci samolot- uśmiechnęła się do mnie. Miała krótkie blond włosy i nie była zbyt wysoka. 
- Idziemy - załapałam ją za rękę i usmiechnełam się; i tak znalazłam się w Polsce. Moja mama zaczęła pracować w szpitalu w Leśnej Górze nigdy już się z nikim nie związała. Jak miałam dwadzieścia pięć lat zaczęłam pracować jako ginekolog w tym samym szpitalu. Poznałam przystojnego Piotra. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało. Uwielbiałam spędzać z nim czas często chodziliśmy na kawę lub piwo do naszej ulubionej knajpy. On był moim najlepszym przyjacielem. Jak miałam 27 lat moja mama miała wypadek nikt jej nie dał rady uratować, ale największy koszmar zaczął się na jej pogrzebie.
-Jak się masz?- usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam tam... mojego ojca. Poznałam go, bo regularnie wysyłał nam zdjęcia ze swoim synem. Miał ciemne, krótkie włosy i niebieskie oczy. Był bardzo wysoki. Ubrany był w ciemnozielone spodnie i czarną kurtkę.
- Co ty tu robisz?- zapytałam
- Co ty teraz porabiasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jestem lekarzem.
- Lekarzem? - spojrzał na mnie wymownie
- Tak lekarzem 
- Matka zaraziła cię swoją pasją
- Tak zaraziła
- Nie nadajesz się na lekarza. Ja myślałem, że zostaniesz prawnikiem po ojcu. 
- Naprawdę tak myślałeś?
- Tak. Naprawdę tak myślałem. A co z aktorstwem? Matka zawsze mówiła, że chcesz być aktorką. 
- Przepraszam, chciałam zostać chwilę sama. - spojrzałam w jego oczy i poszłam w stronę parkingu. Zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyswietlacz. Tak, to był Piotr, ale nie odebrałam nie miałam teraz ochoty z nim rozmawiać. Nadal szłam w kierunku auta. 
- Cieść - usłyszałam. Poznałam ten głos z rozmów przez telefon. Szczerze przyznam, że tylko jego mi tam brakowało.
- Hej, James - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem na ustach 
- Baldzo mi pszkro z twoja mama.
- Nie... - spojrzałam przed siebie - Nie rozmawiajmy o tym...
-Moge cosz dla Ciebie źrobić? - pomyślałam chwilę
- Nie - odpowiedziałam w końcu - albo po prostu - spojrzałam na niego - zostaw mnie samą.
- Tęskniłem za tobą. - spojrzał w moje oczy. Nasze spojrzenia się spotkały. Patrzył na mnie jakby wiedział wszystko o czym myślę. Czułam się wtedy jak 12 lat temu. Jakbyśmy nadal się kochali. Musiałam mu odpowiedzieć szczerze.
- Ja za Tobą też. - powiedziałam ciągle patrząc mu w oczy. James podszedł i mnie przytulił. Uniosłam głowę. Nasze wargi prawie się stykały. Usłyszałam za nami chrząknięcie. Momentalnie się oderwałam od Jamesa. Spojrzałam za siebie.
- Cześć Hana 
- Piotr - mój głos brzmiał tak jakbym na niego czekała
- Przedstawisz nas? - zapytał z lekkim wyrzutem
- Tak, jasne. To jest James - wskazałam na niego - mój stary kolega, a to...
- Widziałem - Piotr powiedział cicho, ale go zignorowałam
- a to jest Piotr, Piotruś - poprawiłam się mój... - prawdę mówiąc nie byliśmy  parą, tylko czasami się spotykaliśmy to raczej jak przyjaciele . Nie wiedziałam co mam powiedzieć
- Przyjaciel - Dokończył za mnie. Podali sobie ręce
- A co ty tu robisz? - Zapytałam mojego przyjaciela
- Nie odbierasz telefonów 
- Szczerze to chciałam zostać chwilę sama - spojrzałam na nich - ale spotkałam Jamesa.
- Jasne - Piotr spojrzał na mnie, a później na mojego towarzysza - to co, nie będziemy przeszkadzać. James, może pójdziemy na jakieś dobre piwo?
- Ciemu nie. - odpowiedział mu, co bardzo mnie zdziwiło. James podobno nie był zbyt towarzyski. 
- To nie jest dobry pomysł - pomyślałam, ale nic nie mogłam zrobić. Pożegnałam się z nimi i poszłam do swojego auta. Miałam już dosyć wrażeń na dzisiaj.